środa, 6 maja 2015

Cecelia Ahern "Kraina zwana tutaj"

Cecelia Ahern
"Kraina zwana Tutaj"
400 stron
Zdarza Wam się coś czasem zapodziać tak skutecznie, że nie możecie tego odnaleźć? No ba, każdemu się to przytrafia i choć zdecydowanie taka sytuacja denerwuje trzeba nad nią przejść do porządku dziennego. No chyba że ma się na imię Sandy Shortt, Sandy bowiem nie cierpi gdy coś znika. Jest przekonana, że rzecz odłożona na swoje miejsce powinna tam być i już, a nie wsiąkać jak kamfora nie wiadomo gdzie.

Sandy jest pochłonięta obsesją odnajdywania. W dzieciństwie była świadkiem dramatu sąsiadów, gdy ich córka po prostu pewnego dnia zaginęła bez wieści i nie odnalazła się do dziś.  Zawsze frustrowały ją zagubione skarpetki, zegarki, klucze czy setki innych rzeczy, które zdawały się po prostu znikać. Jako dorosła kobieta postanowiła się poświęcić szukaniu zawodowo - ale nie rzeczy, a zaginionych ludzi. Tak oto natrafiła na Jacka, który zgłosił się do niej po pomoc przy odszukaniu brata. Jednak Sandy na spotkanie z Jackiem nie dojechała, bo jak się okazuje niebawem sama zniknęła. Czy ktoś będzie jej szukał? I jeśli tak to gdzie?

Sandy gubi się w lesie podczas joggingu i nie może odnaleźć drogi do swojego auta. Po jakimś czasie natrafia na grupkę obozowiczów, którzy okazują się być grupą nastolatków zaginionych przed laty. Jej przewodniczka Helen wyjaśnia jej, że trafiła to Tutaj - miejsca, gdzie wszystkie zaginione osoby i zagubione rzeczy trafiają. Ludzie żyją tam jak gdyby nigdy nic, korzystają z rzeczy zgubionych przez innych i wygląda na to, że jedynie tęsknota za tamtym życiem przed zaginięciem przysłania im prawdziwe szczęście. Bo z Tutaj nie ma wyjścia, jak już tam trafiłeś to zostajesz na zawsze.



Ahern w wydaniu lekko baśniowym? O tak i po stokroć tak. To świetna książka, piękna historia i niezwykle zaskakująca fabuła. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale jak już się zaczytałam to ciężko było mi się oderwać.

Powieść wzrusza, przynajmniej mnie. W przypadku, gdy zdarza się tragedia i ktoś z ukochanych znika zawsze skupiamy się tych, co szukają. Ta książka ukazuje drugą stronę, losy zaginionych w sumie nie z własnej woli. Ich próby poukładania sobie życia na nowo z jednocześnie noszoną w sercach i głęboko zakorzenioną tęsknotą to tego, co było.

Wyzwania: Pod hasłemGra w kolory.

5 komentarzy:

  1. Powieści Ahern zawsze mnie wzruszają. Tę mam w planach, jeszcze jej nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewni przeczytam, tej autorki czytałam jedynie ,,Love, Rosie", która mnie urzekła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka ciekawa książka, muszę ją przeczytać! ''Love, Rosie'' bardzo mi się podobało, a tutaj z tym elementem baśniowym, czy fantastycznym - kusi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam ją i bardzo miło wspominam, jak każdą tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zainteresowała mnie tematyka tej książki.
    Oczywiście spojrzenie na zaginionych z perspektywy ich samych, a nie szukających jest dla mnie czymś nowym i odkrywczym, ale myślę, że jest wiele ciekawszych książek w długiej kolejce do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń